25-07-2016
Kolejnym celem naszych wakacyjnych wypraw była Wioska Indiańska Arapaho w Zalasie. Pogoda zdecydowała, że nie we wtorek, a w piątek, wyruszyliśmy wraz z kolegami i koleżankami z Rybnej w poszukiwaniu śladów czerwonych twarzy:) Odnaleźliśmy nie tylko ślady, ale nawet całe plemię Arapaho. Wielki wódz „Siedzący Jastrząb” wraz z Indiankami: „Szumiącą Trawą” i „Tańczącą Na Wietrze” zaprosili nas do swojej wioski, gdzie pomalowaliśmy nasze blade twarze, aby następnie zdobyć wszystkie sprawności dzielnego Indianina. Mali Apacze strzelali z łuku do bizona, rzucali obręczami na rogi, łapali jadowite węże, łowili kaczki, dzielnie pokonali tor przeszkód a nawet przeszli po rozżarzonych węglach.
Nie zabrakło również ciekawostek o kulturze Indian. Dzieci jak zaczarowane słuchały legendy o tym skąd się wzięli kobieta i mężczyzna…otóż indiański bóg Manitou przechadzał się po ziemi, potknął się o własną piętę. A był to bardzo duży bóg, więc przewrócił się na szczyt góry, która go przepołowiła. Z jednej części powstał mężczyzna z drugiej kobieta. Od tamtego czasu oni zawsze chcą się połączyć :)
Na koniec dostaliśmy zadanie domowe, ciekawe ilu z nas pamiętało o nim w niedzielę???:))))